60 minut biegu bez zatrzymania
Jak zaczynałem biegać – dokładnie 08 marca 2012 – to miałem jeden cel. Takie małe marzenie z terminem realizacji 18 tygodni. Tym celem było przebiec 10 kilometrów, albo 60 minut, bez zatrzymania. Nie do końca wiedziałem czy to się uda, ale miałem plan treningowy napisany przez Jerzego Skarżyńskiego. Podobał mi się, bo był tak ułożony, że psychika nigdy mi nie wysiadła. Nigdy nie zdarzyło się na treningu, żebym nie dał rady.
Kolejne osiągnięcia
Wręcz przeciwnie każdy trening kończyłem z przekonaniem, że mogę więcej! I mogłem więcej, i więcej, aż zrobiłem te 10 kilometrów dokładnie w 1:14:15. Długo prawda? Nawet bardzo długo, ale wszystko zależy z jakiej perspektywy się patrzy. Kilka miesięcy wcześniej po 300 metrach truchtu miałem „stan przedzawałowy” 😉 , a jedyne o czym marzyłem to żeby się zatrzymać 😂. Potem biegałem szybciej, i jeszcze szybciej… i w dalszym ciągu mam marzenia. Przebiec dychę jeszcze szybciej, wystartować w kolejnym półmaratonie. Maraton też jest w planach ups teraz to już w celach z określonym dokładnie terminem realizacji. Termin określiłem jak tylko zacząłem biegać. Miało to nastąpić przed czterdziestymi urodzinami 🙂 i tak będzie.
Zrób to teraz
Tak się zastanawiam nad podsumowaniem i mam tylko jedno przesłanie dla Ciebie jeśli to czytasz, a jeszcze nie zacząłeś biegać. Jak doczytasz do końca wstań od komputera, odłóż telefon, ubierz się i idź na spacer. Spróbuj się przebiec, nawet 30 metrów i rób tak cztery razy w tygodniu. Efekty 60 minut biegu, przerosną twoje najśmielsze oczekiwania i będą dotyczył każdej dziedziny życia. Nie wierzysz? Wstań i się przekonaj! Nie jutro! Teraz!
Do zobaczenia na trasie!