Bieganie na dobry dzień
Tak właśnie dzisiaj rozpocząłem bieganie. Dzień dobry i miłego dnia Tym razem niezwykłą uprzejmością wykazali się kijkarze i dzieciaki. I chociaż to było prawie południe, to dzięki takiemu początkowi cały trening, ba cały dzień od razu jest lepszy. W ogóle ostatnio, po długim okresie marazmu, wreszcie idzie ku dobremu. Mogę powiedzieć, że zamiast truchtania i biegania bez celu wreszcie pojawiły się treningi i wreszcie będzie o czym pisać.
Jak było mało biegania to i mało pisania, poza tym za dużo było by w pisaniu użalania, a przecież nie o to w sporcie chodzi. Oczywiście, że każdemu zdarzają się jakieś zdrowotne komplikacje, kontuzje, przeciążenia czy wypadki. Ale u mnie tego od sierpnia 2015 było zdecydowanie za dużo. Jak spojrzę wstecz to tylko wymienię dwa upadki na rowerze, jeden udział w kolizji dwóch rowerów (nie opiszę szczegółów, pomimo, że są bardziej zabawne niż tragiczne), stłuczenie stopy, operacja przepukliny, i 5 miesięcy pracy nad mięśniem gruszkowatym ( z czego 3 miesiące nieudolnie). Jeszcze bym coś znalazł, ale całe szczęście to wszystko przeszłość i od 3 tygodni można powiedzieć, że prowadzę normalne treningi.
Powoli zwiększam dystans, a i tak delikatnie odczuwam, że biegania było mało. Ale co najważniejsze powraca radość z biegania i to jest najważniejsze. A biegania było w tym roku do tej pory naprawdę mało. Znam takich, co w ostatnim miesiącu nabiegali tyle co ja przez pięć. Najbliższe miesiące to będzie powrót do normalnego kilometrażu i wagi 😉 Nabranie siły, wytrzymałości i prędkości. Nie ma się co spieszyć, sezon nie jest stracony, ale też rekordów nim nie będzie. Mimo tych wszystkich przeciwności bieganie w dalszym ciągu jest najfajniejszym sportem, a zaraz potem rower 😉
Do zobaczenia na trasie!