Greckie wakacje – słońce, plaża, dobre trasy biegowe i mnóstwo biegaczy
Dla niektórych lipiec to dopiero początek wakacji i czas wyczekiwania na urlop. Dla mnie po urlopie to prawie jak po wakacjach 😉 . Teraz przyszedł czas na oswojenie się z pracą, i oswojenie z myślą, że przerwa w bieganiu zbliża się nieuchronnie, ale o tym to może następnym razem. Dziś skupię się na tym co widziałem i gdzie biegałem, a także jak to robią w innych krajach. Krótko mówiąc – greckie wakacje czas start. Spodziewałem się wielkich upałów i mało biegających, a jak było zapraszam do czytania i oglądania dalej.
Nie nastawiliśmy się na wielkie bieganie. Raczej miało być lekko i przyjemnie. Rano bieganie, potem śniadanie, plaża, spacer, znowu plaża, późny obiad i znowu spacer. Wiem dla większości ludzi, taki plan dnia to byłby dwu tygodniowy koszmar, po którym waga leciałaby na łeb na szyję. Dla nas te 10 do 25 kilometrów na nogach dziennie to zwykły dzień jak co dzień, nic tylko aktywne wakacje połączone z leżeniem plackiem 🙂 i jak dla mnie 1,5 kilo więcej. Cóż, Grecy żarcie mają nie najgorsze, a owoce i warzywa są przepełnione słońcem i tanie jak barszcz.
Zanim wrócę do tematu biegania to jeszcze jedna rzecz odmienna, od tego co spotyka się na plażach nad Bałtykiem (tylko nie tym w okolicach Częstochowy Tomaszu Tete ;). Otóż, u nas generalnie, to na plaży pali się papierosy, popija piwem, zagryza wczorajszą kukurydzą (w myśl zasady dziś nie zjecie – jutro zjecie). Tam jedyne co można kupić to… pączki. Standardowej wielkości, są dwa razy większe od naszych (już wiem skąd wzięła się większa waga) i jest ich wiele rodzajów.
Dobra koniec tego teraz punkt po punkcie będzie o bieganiu. Po pierwsze pogoda. Było słonecznie ale nie upalnie. Poranki na dodatek były dość zachmurzone. Zrobiłem tylko 6 treningów, wszystkie w temperaturach 17 do 22 stopnie między godziną 5:30 a 8:00. Słońce wschodziło około 6:00, więc można powiedzieć, że było raczej zimno. Swoją drogą w dalszym ciągu uważam, że poranne bieganie ma bardzo dużo walorów.
Greckie wakacje na biegowo
Po drugie biegacze. Myślałem, że jak wyjdę o 6:00 rano na trening to może spotkam ze 3 – 4 osoby. Tymczasem ilość przerosła moje wyobrażenia bardzo znacząco. Na uczęszczanej trasie wzdłuż morza (około 2,5 kilometra między miejscowościami) w ciągu godziny, można było spotkać kilkadziesiąt osób! Nawet gdyby oddzielić turystów od mieszkańców to i tak w dalszym ciągu, było by to kilkudziesięciu biegaczy. U nas na bieganie aktualnie jest moda, tam widać, że to nie moda tylko chleb powszedni.
Biegają we wszystkim tzn. plażowe szorty, dżinsowe krótkie spodnie, bawełniane koszulki, czy koszule z krótkim rękawem też widziałem. W sandałach też biegali, ale bez skarpet ;). Biegają też osoby z dużą nadwagą. Co prawda było to typowy slowjogging, ale to robią. U nas 80% ludzi było by przeciwnych, twierdząc, że zniszczą sobie stawy albo coś innego. Czy słusznie robią biegając to nie wiem ale biegają.
Po trzecie. Jak nie biegają, to maszerują. I naprawdę jest to bardzo intensywny marsz. Nie takie powłóczenie nogami i jeszcze ciągnięcie kijów po ziemi, jak często spotykam szczególnie u siebie na osiedlu. Widać, że robią to dla zdrowia i kondycji, że są w to zaangażowani, nie ma zmiłuj. Uprawiają też, ja bym to nazwał VNC (Virtual Nordic Walking) czyli idą jakby z kijami ale bez nich 🙂 Jakbym to widział u jednej osoby nie zwróciłbym uwagi, ale to było kilka osób codziennie. Maszerują bez względu na wiek, także nie dziwię się, że są zdrowsi od nas.
Piszę o tym, ponieważ kiedyś natrafiłem na badanie, które określało wiek pełnej sprawności. O ile sobie dobrze przypominam to aktualnie Polacy zachowują pełną sprawność do 56 roku życia (w 2004 było do 63 roku) i chyba jesteśmy jednym z dwóch krajów w Europie gdzie ten poziom spada. To tak tytułem ciekawostki.
Po czwarte. Nie ma to jak biegać w pięknych okolicznościach przyrody. Patrzę w lewo widzę morze, patrzę w prawo widzę jeszcze delikatnie ośnieżone szczyty gór. Po prostu bajka. Chyba, że ktoś uwielbia podbiegi to akurat tam ich nie znalazłem. Trasa długa płaska i prosta jak trasa Łazienkowska 😉
Greckie wakacje – z psami też biegamy
Po piąte PSY. Nie dalej jak w poprzednim wpisie nowy sposób na odstraszenie psa pisałem o spotkaniu z psem ina dodatek mało przyjemnym. Tymczasem na południu Europy psy są nad wyraz spokojne i pokojowo nastawione do ludzi. I jest to odwzajemnione… wróć to raczej ludzie dobrze traktują psy i one tym samym się odwzajemniają. U nas taki bezdomny pies to ma małe szanse, że zostanie potraktowany z dobrocią. Tam jest to na porządku dziennym.
I nie chodzi o, że nikt tych psów nie przegania, że toleruje wszystko co robią. Chodzi o to, że nikt nie sprzedaje takiemu psa kopa, nie rzuca w niego kamieniami. Widziałem nawet, że jak położył się na ulicy to nikt nie starał się na niego chamsko trąbić, tylko starał się ominąć, a przy tym słownie czyli grzecznie wyprosić z drogi.Temat psa powstał ponieważ, jeden z tych piesków towarzyszył nam na treningu. Przebiegł się z nami jakieś 2,5 kilometra. W między czasie nie interesowali go inni biegacze, ani maszerujący. Tak po prostu przeleciał się z rana.
I już ostatnia rzecz, której u nas raczej się nie spotyka. Pewien biegacz po skończonym treningu udał się na kąpiel w morzu. Ładnie poskładał swoje rzeczy i po wyjściu z wody pobiegł dalej. Mimo, że kręciło się sporo osób to nikt nie pomyślał, żeby „zaopiekować się” jego garderobą. ( po kilkudziesięciu minutach wracał ubrany).
I to by było na tyle z mojego spojrzenia na bieganie w ojczyźnie Filippidesa. Greckie wakacje dobiegły końca.
W następnym wpisie podzielę się opinią na temat państwowej służby zdrowia 🙂
Pozdrawiam. Do zobaczenia na trasie!
PS. Żeby nie było… czytałem ale pisać nie było kiedy
Tete – jak zwykle ciekawie i zawsze nad morzem w środku Polski 🙂
Leszek biega – powodzenia w wyzwaniu RW
Długi dystans – na razie zdecydowanie poza moimi możliwościami
Keepdreamsclose – podziwiam za siły do treningów
Matkabiega – o Matko – dla mnie to nieosiągalne – wielkie gratulacje
Ola jak zawsze zwięźle i na temat nie to co ja 😉
oj Ala Ala – 🙂 klub emerytów na pętli w parku dubluję – zdrówka życzę
Pierwszykilometr – entuzjazm coraz większy i wyniki coraz lepsze