Gotować czy nie gotować – oto jest pytanie.

by Tomasz Dziedzic
9 minutes read

Gotować każdy może. Ważne jak i z czego!

Kiedy w mojej głowie zaczął kiełkować pomysł na bloga chciałem w nim umieścić tyle rzeczy i tematów, że byłby to najbardziej ogólny i wszechstronny blog na świecie. Ale ponieważ jakoś nie znajduję aż tyle czasu na pisanie, to tak sobie na razie skaczę po tematach i tak będę dziś gotować, tylko co lub kogo? Gotowanie! o czym powie etykieta „Wśród informacji obowiązkowych podawanych na etykietach produktów spożywczych znajduje się wykaz składników, z którego dowiemy się, z jakich surowców produkt został wytworzony. Kolejność wskazuje na zawartość składników w produkcie, ponieważ wymienia się je w kolejności malejącej (według masy).” To jedziemy… barszcz czerwony opakowanie 53 gramy.

świeże warzywa na blacie kuchennym, żywe barwy, pomidory, papryka, makaron, bakłażan

Nie dalej jak wczoraj, przeczytałem rozmowę z Harmem Goossensem, prezesem koncernu Unilever w Europie Środkowo-Wschodniej. Ja raczej mało gotuję i nie dlatego, że zupełnie nie potrafię czy nie lubię. Mam po prostu dobrego teścia, który co rusz podrzuca coś z kuchni tradycyjnej. Ale wczoraj z tej rozmowy dowiedziałem się, że nie jestem normalny i na dodatek zaniżam średnią spożycia lodów na mieszkańca Polski. Mało tego pan prezes „zagroził mi” mówiąc „Chcemy, by Polacy jedli ich (lodów przyp. red.) więcej i wiemy, jak to zrobić”. I nawet dziś w pewnym sensie tej groźbie uległem – zjadłem loda. Zmartwię jednak pana prezesa tym, że przez to nie zjem dziś jego zupy i jutro też raczej nie.

O czym marzy prezes

Wrócę jednak do tej normalności. Otóż cytuję prezesa „Pewnie uzna pani to za normalne, dla mnie nie jest: w Polsce wszyscy gotują własne zupy.” Ok pomyślałem zdarzyło mi się podjadać knorra owszem, ale to były czasy kiedy nie czytałem etykiet, i kiedy nie potrafiłem ugotować żadnej zupy, albo zrobić tego szybko.

Powiem tylko tyle, że jak gotuję staram się aby nie zajęło mi to więcej niż 30 max 45 minut. I uwierzcie, że w tym czasie można nawet dwudaniowy obiad ugotować. Pewnie uznacie to za wariactwo ale nie raz mierzyłem czas gotowania i np zupa krem z czerwonej soczewicy to 25 minut na szybko 33 jak się grzebię. Schabowy ziemniaki i mizeria 😉 30 do 35 minut. A pewnie jest wielu co zrobią to szybciej.

Wracam do zupek pana prezesa. Przy okazji dzisiejszych zakupów postanowiłem przyjrzeć się etykiecie tak zachwalanych produktów. Zaskoczony nie byłem chociaż bardzo chciałem być zaskoczony. I tak poszukałem trochę informacji u wujka google i podsumuję co mi tam wyszło.

czy z tego da się gotować,wartości odżywcze zupy z papierka

Zacznijmy od etykiety.

„cukier, maltodekstryna, sok z buraków czerwonych*** (10%), sól, kwas: kwas cytrynowy, tłuszcz palmowy, aromaty, regulator kwasowości: octany sodu, substancja zagęszczająca: guma ksantanowa, laktoza, ziele angielskie, pieprz, majeranek, liść laurowy, ***z buraków uprawianych w sposób zrównoważony”   To sprawdzam co nam zupka daje czyli czytamy etykietę. Dla ułatwienia porcja to 250ml a opakowanie jest przeznaczone na 3 porcje.

Energia                                              110 kJ/25 kcal    280 kJ/65 kcal    3%
Tłuszcz                                                       0,1 g                  0,3 g          <1%
w tym kwasy tłuszczowe nasycone        0,1 g                   0,3 g            2%
Węglowodany                                              6 g                    15 g             6%
w tym cukry                                                   5 g                   13 g             14%
Błonnik                                                          0 g                 0 g
Białko                                                          0,1 g                  0,3 g            <1%
Sól                                                              0,73 g                  1,8 g             30%  

Co w składzie piszczy – czy z tego można gotować.

I czego tu się dowiedzieć? Ja się na tym nie znam, ale według mnie barszcz czerwony zawiera aż 5,3g buraków. No nie wiem jak musiałby być słodkie żeby to od nich pochodził ten cukier 13 gram czyli łącznie 39 gram w całym raptem 750 ml barszczu. Znalazłem też informację, że tych cukrów jest tylko 33g ale to nie robi wielkiej różnicy Kolej na sól! Tylko 1,8 g w porcji, czyli 5,4 g, czyli 90% dziennego zapotrzebowania jak zjesz barszczyk sam.

Dalej maltodekstryna, podobno samo zdrowie tzn, nie udowodniono złego wpływu na organizm. Może i tak ma same zalety, nie zalega w żołądku, uwypuklają smak i zapach, zagęszczają, mają wpływ na insulinę, szybko uzupełniają glikogen dlatego używa się je w odżywkach dla sportowców. Jak dla mnie zapychacz co ma dostarczyć węglowodanów, szybko przelecieć przez żołądek, co by za długo najedzonym się nie było. Chyba o to chodzi panie prezesie? Ale podkreślam specjalistą i autorytetem w dziedzinie żywienia nie jestem.

Tłuszcz palmowy, wśród wielu wad i zalet jedna jest najważniejsza – niska cena! Octany sodu to normalna rzecz nic przerażającego, chociaż jak czytam to mnie odrzuca. Podobnie guma ksantanowa nazwa też odrzucająca, podobno zdrowa bo naturalna, chociaż to, że jest dodatkiem do „płuczki wiertniczej” też mnie odrzuca. Reszta to samo zdrowie laktoza, przyprawy w ilościach bardzo imponujących.  Tak sobie myślę, że po zjedzeniu, dopiero zaczyna się gotować, tylko w naszym żołądku. Taka to zupka z papierka.

Podsumowanie

Podsumowując taka zupa, to owszem niezdrowa bardzo nie jest, ale do odżywczego produktu to bardzo daleko. I jeśli miałbym częściej niż raz w miesiącu taką zupką się żywić, a nie daj Boże codziennie, jak by pan prezes chciał, to bym chyba wolał jednak nauczyć się gotować. Dodam do tego, że takie zupy często zajada się w restauracjach, barach i to wcale nie takich podrzędnych jakby się wydawało.

Zaczynam rozumieć Panią Gessler i jej zachowanie w kuchni. Gotować trzeba umieć, a przede wszystkim trzeba wiedzieć z czego.   Aha jeszcze na koniec żeby ktoś nie pomyślał, że ta uprawa zrównoważona to jakaś mega ekologia, jak dla mnie to powinna być norma, a z tego co zrozumiałem to raczej nie jest.   Czasami lepiej być nieświadomym co się zajada, z drugiej jednak strony trzeba wiedzieć, że nieświadomego łatwiej oszukać i wcisnąć mu kit, sprzedać wszystko z dużym zyskiem jeśli ktoś woli. Dla kochających brutalne wersje, po prostu zrobić z ciebie frajera.   Ja wolę jeść świadomie, dlatego radzę czytać etykiety, żeby potem płaczu nie było i żebyście nie zostali parafianami (w pierwotnym tego słowa znaczeniu).    

Do zobaczenia na trasie!    

W materiale wykorzystałem informacje z następujących stron:

Możesz być zainteresowany

3 komentarze

Anonimowy 2015-08-12 - 11:49

Tyle informacji na temat czytania etykiet, tyle programów douczających, blogów tematycznych, wywiadów ze znawcami… i co? W sklepie wciąż stoję w kolejce otoczona przez ludzi, którzy kupują hurtem barszcze w proszku, dania gotowe w 5min i ciasta z mikrofalówki. "Bo szybko", "bo tanio" … nie będzie tanio jak zdrowie zacznie szwankować. Ehh… temat rzeka.
Fajnie, że go poruszyłeś, tego nigdy dość;-)

Reply
Tomasz Dziedzic 2015-08-12 - 13:28

Tanio nie będzie, bo zupka co jest podkreślone ma tylko 195 kcal z prawie samych węglowodanów, a gdzie białka gdzie tłuszcze. Przy takich obiadkach tak jak napisałaś, koszty leczenia wzrosną. A na szybko to polecam fast food :p… Żartowałem

Reply
5 Bieg Fabrykanta - okiem biegacza - Urzędnik Biega 2020-06-03 - 17:43

[…] marki Smart Food (swoją drogą muszę spróbować i porównać odnośnie wcześniejszego wpisu gotować czy nie gotować oto jest pytanie ). Znalazłem też całodniowe zaproszenie  do centrum sportu Vera, informacja  o ścieżkach […]

Reply

Zostaw komentarz

* Korzystając z tego formularza, wyrażasz zgodę na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych przez tę witrynę.

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Zakładamy, że się z tym zgadzasz, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuj Czytaj więcej