Grupa biegowa Night Runners
Tak jak ostatnio wspomniałem, czasu na bieganie ostatnio było i nadal jest trochę za mało. Próbuję jednak z tym walczyć i w ostatnim tygodniu spróbowałem biegania po pracy. Nie była to jakaś późna godzina, tak mniej więcej pomiędzy 21 a 22. I w sumie nie było najgorzej, bo niby dlaczego skoro bieganie jest takie przyjemne. A jednak do pełni komfortu i zadowolenia trochę zabrakło.

Park popularnie zwany „Zdrowie” podzielony na dwie części, miejsce spotkań łódzkich Night Runners-ów. Ja na swoje bieganie wybrałem część południową, przez którą biegnie około kilometrowa aleja rozdzielona szerokim pasem zieleni. W sumie jedno kółko 2 kilometry, zrobię cztery będzie osiem kilometrów, w sam raz na wieczór. I kłopot pojawił się już na pierwszym okrążeniu. A mianowicie brak oświetlenia. Dlatego po pierwszym kółku postanowiłem pobiegać wokół parku wzdłuż ulicy. Jak się pewnie domyślacie, już tak fajnie nie było, no dobra było fajnie, ale miało być inaczej. Światło też się pojawiło w głównej alei, ale dopiero pod koniec mojego biegania.
Wieczorny trening nie jest dobry na sen

Druga sprawa to taka, że zamiast spokojnego biegania, zrobiłem fartlek i pewnie dlatego, miałem później problemy z zaśnięciem i spaniem trochę też. Pewnie za szybko się położyłem, ale kiedyś spać trzeba. Jednym słowem, nie należy się poddawać po jednym niepowodzeniu, ale coś czuję, że Night Runners-em nie zostanę, przynajmniej w najbliższym czasie. Wolę zdecydowanie poranki i bieganie za dnia. A może ktoś ma jakieś patenty, jak nie mieć problemów ze spaniem po wieczornym bieganiu? Jeśli tak to proszę o podzielenie się, może będę próbował dalej 🙂
Pozdrawiam
Tomek
Do zobaczenia na trasie!