Początki biegania po raz kolejny
Stało się! To niesamowite, ale zaczynam bieganie 🙂 trzeci raz w dorosłym życiu. Czyli tak naprawdę to już czwarty raz zaczynam biegać. Początki biegania są trudne, ale za każdym razem przychodzi to łatwiej. Można powiedzieć, że nie mam z tym problemu, tak jak nałogowy palacz z rzucaniem palenia. Robiłem to już tyle razy, że kolejny pójdzie bez problemów. Nie będę wyliczał jak długo trwała przerwa – ależ będę przecież pamiętam to dokładnie! 26-08-2015 ostatnim dniem regularnych treningów.
Trudno zapomnieć jak się leci z roweru przez kierownicę na asfalt 😉 do dzisiaj są ślady. Ale to nieważne. Najważniejsze jest to, że miesiąc i dwa dni od operacji przepukliny pachwinowej metodą TEP, czyli videoskopową, mogłem zacząć biegać. Oczywiście wszystko odbyło się po konsultacji z lekarzem, który mnie operował. Stwierdził tylko, żebym nie próbował na razie bić rekordów. Zalecenie było jedno – możesz normalnie żyć i funkcjonować! I to jest prawda nie odczuwam żadnych dolegliwości bólowych związanych z operacją. Zresztą, prawie nie odczuwałem bólu kilka godzin po zabiegu, a co dopiero po miesiącu.
Powoli do przodu
Ale wracając do tematu i podkreślając, że jestem amatorem z krwi i kości w trening będę wchodził powoli i bez pośpiechu. Dla mnie tydzień czy miesiąc nie ma znaczenia do Rio i tak nie pojadę w przyszłym roku 😉 z podkreśleniem na przyszły rok. W sobotę wziąłem kije poszedłem w las. Tak mi się podobało, że zamyślony zaszedłem tam gdzie ścieżki się kończą i tylko niski poziom wody uratował mnie przed brodzeniem przez bagna. Po dotarciu do mojego ulubionego punktu widokowego, trochę się porozciągałem, odpocząłem i ruszyłem w drogę powrotną. No nie mogłem się powstrzymać. I chociaż blokada w głowie jeszcze jest, to po dwóch próbach udało się pobiec.
Za pierwszym razem było jak że starym samochodem. Zrobiłem przygazówkę, wrzuciłem bieg, wzrok skupiony, mięśnie napięte – do biegu – gotowi… I zostałem w blokach, motor zgasł. Strach, że coś się może popsuć był większy. Ale skoro lekarz mówił, dotykał, badał, cholera musi być dobrze! Próba nr dwa – udana! Truchtam, nieśmiało, ale truchtam! Nawet bieg to zaczyna przypominać. Co prawda raczej taki na pierwszym biegu i z zaciągniętym ręcznym, ale bieg. I tak zrobiłem 5 czy 6 odcinków, może ze 700 metrów. Początki biegania trudniejsze niż za pierwszym razem.
Dawno nie czułem takiej radości z biegu. A najważniejsze jest to, że jest dobrze. Nic nie wyskakuje, nie wypada, nie boli. Teraz tylko trzeba utrzymać systematyczność i powoli formę się zbuduje. Dużo pracy przede mną, początki biegania wcale nie są przyjemne. To będzie żmudne powtarzanie wielu czynności, a to wszystko po to żeby nie być kolosem na glinianych nogach. Kiedyś myślałem inaczej, ale dziś uważam, że jak chcesz biegać to najpierw zacznij ćwiczyć! Zacznij od zwykłej gimnastyki siłowej i rozciągającej, a dopiero potem weź się za bieganie. Może nie dosłownie, ale tak to powinno wyglądać. Mam też czas na podpatrywanie biegania od strony kibica, co możesz zobaczyć przy czytaniu o Biegu Niepodległości
Do zobaczenia na trasie!
4 komentarze
Do trzech razy sztuka 🙂 Powodzenia!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Dziękuję! Mam nadzieję, że teraz już nie będę przestawał 😉
Blog to dobry motywator 🙂