Lipiec, sierpień… i stop
Przynajmniej dla mnie. Od jakiegoś czasu sierpień nie jest najszczęśliwszym miesiącem. Zawsze coś się wydarzy i to niekoniecznie miłego pomimo obchodzonych urodzin. W ubiegłym roku kontuzja odniesiona w czasie nie biegania w tym roku podobnie. Jak pech to pech. O ile w ubiegłym roku udało mi się wystartować w zawodach czyli Bieg Fabrykanta, to w tym roku niestety się to nie udało. Ale poczytać relację i pooglądać zdjęcia można. W ubiegłym roku to było „tylko” stłuczenie stopy, w tym roku… Może zacznę bardziej optymistycznie 🙂
Po 5 latach przerwy wróciłem do jeżdżenia rowerem (jak widać na zdjęciu). Kiedyś rower MTB to był drugi a momentami pierwszy sport, nawet przed graniem w piłkę. I chociaż nie jeździłem nim po górach to oprócz asfaltu, zdarzało się pojeździć po polnych i leśnych duktach i nie tylko. Robiło się czasem 100 nieraz 150 a nawet 200 kilometrów w tygodniu w szczycie zafascynowania 🙂 Teraz trochę postanowiłem do tego powrócić, a dlaczego to powinniście się dowiedzieć z wpisu o moich początkach biegania, który od dość dawna czeka na publikację, niestety ciągle coś tam dopisuję zmieniam i tak czeka sobie już dwa miesiące 😉
Tym razem inny rower
Tym razem przesiadłem się na rower crossowy, mając na uwadze, że większość tras am zamiar pokonywać po asfaltowych drogach i utwardzonych gruntowych. I powiem wam jedno bieganie świetnie przygotowuje do jeżdżenia rowerem. Przynajmniej w moim przypadku. Nie mam problemu z kondycją, a i siła nóg też nie najgorsza. Natomiast zdecydowanie trzeba popracować na górną częścią ciała bo tu są widoczne braki.
I to tyle optymistycznych wieści. Gorsza to taka, że zdążyłem już zaliczyć popularne OTB, czyli przeleciałem na prostej drodze przez kierownicę na asfalt. Nie ma co tu dużo tłumaczyć, jak się coś robi to trzeba się na tym skupić, a nie zajmować pierdołami bo potem są problemy. Obite oba uda, piszczel, obydwa łokcie prawy bark i żebro. Trzeba było z zawodów zrezygnować. Ma to dobre strony bo zrobiłem prawie 1500 zdjęć i pewnie około środy uczestnicy będą mogli poszukać pamiątkowego zdjęcia i relacji okiem biegacza.
Druga dobra wiadomość – sierpień i się nie połamałem 😉 Nawet szybko wszystko zaczyna się goić, z każdym dniem jest coraz lepiej. Szkoda tylko straconych dni zwłaszcza, że pod koniec miesiąca miałem parę dni wolnych i mogłem się cieszyć przemierzaniem kolejnych kilometrów. Zwłaszcza, że do kolejnej zaplanowanej przerwy w bieganiu coraz bliżej, już tylko 4 tygodnie. Niestety człowiek też się czasem psuje. Dobrze, że jest możliwość naprawy wrócę do biegania silniejszy i sprawniejszy, znów będzie można pomyśleć o ściganiu i poprawianiu wyników. Nie muszę rywalizować z innymi, ale czasem pokonać samego siebie to dużo więcej niż wygrać z kimś innym.
Pozdrawiam. Do zobaczenia na trasie!
4 komentarze
Bieganie i rower? Znakomite uzupełnienie na poziomie rekreacyjnym. Na poziomie wyczynowym obu dyscyplin – jak ogień i woda. Z Twoich opisów wynika, że wyczyn Ci nie grozi. Powodzenia, Urzędniku!
Głównym sportem nadal pozostaje bieganie, a rower tylko właśnie rekreacyjnie. Sezon biegowy w tym roku też już zakończyłem może jakieś dwa treningi i początek nowego od listopada mam nadzieję. Niestety w tym roku przerwa dłuuuuga, ale co zrobić trzeba się ponaprawiać 🙂 A wyczynowym sportowcem to już raczej nie zostanę 🙂 ale do trenowania jeszcze powrócę 🙂 wkrótce.
[…] Łodzi nie została przeze mnie odrobiona, a powody częściowo wyjaśniłem w poprzednim wpisie sierpień to trudny i kontuzjogenny miesiąc. V Bieg Fabrykanta przeszedł do historii. Tym razem wystąpiłem w roli fotografa, a do udziału w […]
[…] całe szczęście tylko w tym sezonie 🙂 Po moich „wyczynach” na rowerze biegałem coraz mniej, ćwiczeń siłowych nie było w ogóle co spowodowało, że rozluźnione […]