Tempo biegania do pomiaru
Pytanie niby banalne, odpowiedź dla większości będzie taka sama, czyli że tak, mierzymy wszystko co tylko możliwe. Tylko czy to ma sens? I właśnie tego sensu będę dzisiaj poszukiwał w kontekście amatorskiego, nie wyczynowego biegania. Oczywiście będę brał pod uwagę moje wcześniejsze doświadczenia, i opinie znajomych.
Czas, tempo i co jeszcze
Dziś ze wszystkich stron dowiedzieć się można, jak trenować, jakim tempem biegać, jak długo. Krótko mówiąc bez pomiarów się nie obejdzie. Ale weźmy pod uwagę zupełnie początkującego biegacza. Takiego, który ostatnie lata spędził w pracy za biurkiem, w domu na kanapie, i spacerze 4 kilometry raz na dwa tygodnie. Taki biegacz będzie potrzebował pomiaru czasu! Czy to wystarczy? Oczywiście! I takie minimalistyczne podejście ma wiele zalet, szczególnie na początku przygody z bieganiem.
Mało tego, takie podejście ma wiele zalet. Chociażby to, że większość planów dla początkujących opiera się na czasie, łatwiej jest określić kiedy zawrócić do domu np. po 15 minutach, a nie po 2 kilometrach (ile to w ogóle jest dwa kilometry? – większość nie jest w stanie tego określić). Kolejna rzecz to taka, że pozwoli to skupić się na bieganiu samym w sobie, a nie na kontrolowaniu tempa, tętna, kilometrów, spalonych hamburgerów czy odległości jaka nam brakuje aby dotrzeć do księżyca. No naprawdę, taka wiedza, to nawet zawodowcom nie jest potrzebna. Chociaż nie ukrywam, że czasem tak przedstawione parametry wysiłku mogą być motywujące.
Drugą kwestią jest tempo biegania. Tu to już można prawdziwe kwiatki spotkać. Szczególnie jeśli doradzają bardzo ambitni koledzy amatorzy biegania. Kiedyś usłyszałem poradę jaką dawał taki biegacz początkującemu biegaczowi. „Tempo biegania maratońskie, a potem jak będziesz miał siły, to biegnij tak, jak na piątkę”. Ile z tego mógł zrozumieć ktoś kto ostatnio przebiegł kilometr w szkole średniej to nie wiem, a o maratonie to tylko słyszał w radiu. Ale wiem, że takich porad jest mnóstwo, a początkującemu trudno jest w tym wszystkim się odnaleźć. Potem można zobaczyć taką osobę, która biegnie wpatrując się najczęściej w telefon, zamiast patrzeć pod nogi.
Także pamiętajcie najważniejszy dla początkujących jest czas biegu. Dostosowaniem tempa zajmie się wasz organizm, nie pozwoli na dłuższą metę biec zbyt szybko. A o ilość kilometrów zadba czas. Także nie musisz mieć, przynajmniej na początku tych wszystkich gadżetów biegowych jak skomplikowane aplikacje na telefon, czy zegarki z wodotryskami. Najważniejsze to żeby wyjść i biegać. Cieszyć się tym że możesz biec dalej i dłużej – na szybciej przyjdzie czas. Czas pracuje dla ciebie i na twoją korzyść! Oczywiście możesz korzystać ze wszystkich najnowszych technologii, tylko czy aby na pewno będziesz wiedział co z tą ilością informacji zrobić? Najpierw należy potrenować mięśnie, a potem męczyć głowę 🙂
Czego użyć do pomiarów
To zależy od tego jaką wartość chcesz zmierzyć. Jeśli chodzi o sam czas, to najlepszy będzie zwykły zegarek. Najlepiej elektroniczny, łatwiej odczytać niż zwykły wskazówkowy, a przecież masz się skupiać na bieganiu, nie na innych rzeczach. Tempo biegania wymaga już bardziej zaawansowanego sprzętu, chyba że, biegasz po odmierzonych odcinkach np. bieżni lekkoatletycznej. Wtedy też może wystarczyć zwykły zegarek lub stoper.
Rozumiem, że jednak nie chcesz zapisywać wszystkiego na kartce i przeliczać w domu razem z kalkulatorem. Wtedy przyda się zegarek sportowy z gps. Może być taki jak opisywałem w recenzji Geonaute OnMove 700. Ten pokaże nie tylko tempo biegania, ale całą masę innych rzeczy. Jeśli czytasz to kilka lat później to odpowiednikiem tego starego sprzętu będzie na przykład Garmin 945, albo Polar Vantage V.
PS. Najlepszym przykładem, że nie trzeba używać super zaawansowanych technologii jest Mistrz Świata Weteranów w Maratonie Jan Morawiec. Biega ze „zwykłym” wskazówkowym zegarkiem, a osiąga mistrzowskie wyniki. Można? Można! Ta cebula na zdjęciu, na początku wpisu, nie jest Pana Morawca 🙂
Do zobaczenia na trasie!